Dziwne słowo “rezyliencja” (Katarzyna Roj)

29 wrz 2020
Prawo

Katarzyna Roj

Gdy używam słowa “rezyliencja” moi rozmówcy często wyobrażają sobie solidne, najczęściej betonowe konstrukcje, które odgradzają nas od negatywnych skutków cywilizacyjnych zmian. Ja widzę ją w bardziej miękkim kształcie, przy wykorzystaniu rozwiązań, które wspierają wspomnianą bioróżnorodność. Wyobrażam sobie, że rozwiązania, które przyniosą nam wspólną korzyść, będą wynikiem uzdrowienia naszej relacji z otoczeniem i będą oparte na zaufaniu do przyrody. Jeżeli słyszałaś / słyszałeś kiedyś o biofobii, wiesz, że oznacza silny lęk przed naturą. Bierze się z silnego przekonania, że życie człowieka oparte jest na zwalczaniu jej sił.

Wyobraź sobie pierwsze pokolenie człowieka, 200 tysięcy lat temu, skrytego w jaskini, w obliczu działania sił naturalnych. Ten lęk i potrzeba jego ujarzmienia stoi u podstaw rozumianej przez nas kultury człowieka. Dziś w obliczu gwałtownych wyładowań natury, wzburzonej ludzką aktywnością i wydobyciem zasobów naturalnych, ten lęk jest podobny. Obserwujemy, jak natura, pod postacią silnych wyładowań, niszczy zbudowane przez nas miasta, jak bezradni jesteśmy wobec jej mocy. Kultura, która pozwoliła nam ujarzmić trwogę przed niezrozumiałą dla nas aktywnością świata zewnętrznego, doprowadziła nas do sytuacji, w której znajdujemy się znów w symbolicznej jaskini. Tym razem jednak zamiast ujarzmiać siłę, którą nie do końca rozumiemy, możemy z nią pracować.

Zapewne wiesz, że to, jak codziennie funkcjonujesz uzależnione jest od odporności twojego organizmu. Budujesz ją latami, odpowiednio odżywiając się i umożliwiając ciału regenerację po okresie wzmożonego wysiłku. Nie inaczej jest z twoim otoczeniem. Miasto jest systemem, który – by funkcjonował nieprzerwanie – musi być odporne na cywilizacyjne zagrożenia, zintensyfikowane zmianami klimatu i katastrofą ekologiczną, o których być może słyszałeś / słyszałaś. Wśród tych najbardziej niebezpiecznych są: wzrost temperatury, susza, nawalne deszcze, powodzie, wichury, a nawet pandemie.

W ostatnich dekadach zrozumieliśmy, że rozwijając miasta, musimy wziąć te czynniki pod uwagę. Dodatkowo, miasto wpływa na naszą osobniczą odporność: smog, hałas, podwyższona temperatura mają bezpośrednie oddziaływanie na naszą kondycję. Cierpią też inne gatunki, a wśród największych zagrożeń wyliczana jest również utrata bioróżnorodności, czyli zróżnicowania życia na wszystkich jego poziomach. Jest kluczowa dla prawidłowego funkcjonowania życia na Ziemi. Dlaczego? Bo im bardziej środowisko przyrodnicze jest różnorodne, tym jest bardziej odporne wobec zachodzących zmian. Ekosystem, czyli bardzo rozległe siedlisko, pracuje prawidłowo tylko wtedy, gdy jest bogate. To bardzo ważne dla człowieka, który jest nie tylko zarządcą ekosystemów, ale też ich częścią. Miasta, które stoją na wyższym poziomie rozwoju i konsumpcji, takie jak Kopenhaga, już to wiedzą i możemy z ich doświadczenia czerpać naukę. Systemowe podejście do tych zagadnień nazywa się rezyliencją.

Z języka łacińskiego resilere oznacza “odbić się” i w kontekście systemów miejskich oznacza odporność na zdarzenia niszczące i jednocześnie zdolność do regeneracji dzięki wykorzystaniu innowacyjnych rozwiązań. Gdy szybko zdiagnozujesz chorobę, a twój organizm będzie w dobrej kondycji, przebieg choroby nie będzie dla ciebie wykańczający. Podobnie jest z miastem. Pamiętaj jednak, że innowacja niekoniecznie musi oznaczać wysoką technologię. Mówi o tym inna praktyka, oparta o wiedzę płynącą z tego, jak działają systemy naturalne. Biomimikra, czyli odwzorowywanie scenariuszy  działających w przyrodzie, może być dla nas bardzo inspirującym drogowskazem.

Miasta odporne, miasta rezylientne, nie tylko przygotowane są na nagłe kryzysy, ale też na co dzień oferują swoim mieszkańcom bezpieczeństwo i zrównoważony rozwój. Mają dobrze funkcjonującą infrastrukturę, preferują transport zbiorowy, oferują wytchnienie w cieniu drzew, prowadzą odpowiedzialną politykę wodną. Dążą do dobrostanu wszystkich mieszkańców, dlatego oferują rozwiązania, które pozornie mogą wydawać się niekorzystne dla jednego osobnika, jak na przykład ograniczenie ruchu samochodowego, ale tym samym wspierają rozwój wspólnot  i trwanie wielu użytkowników.

Takie miasta zmieniają się w gąbkę. Gdy gąbkę ściśniesz i zanurzając w wodzie powoli rozwiniesz, napełni się cieczą. Woda jest podstawą dla życia wszystkich gatunków sprzyjających człowiekowi. A jednak susza jest częstym doświadczeniem większości ekosystemów na świecie, szczególnie w obszarach zurbanizowanych. Podczas deszczów nawalnych obserwujemy, jak woda napełnia nasze ulice, co utrudnia nam codzienne funkcjonowanie. Dlatego projektujemy ogrody deszczowe i rozwijamy zieloną infrastrukturę, która pochłania wodę jak gąbka i korzysta z tych nagłych wyładowań. Odżywiona, pracuje na odporność całego miasta. Naszym sojusznikiem są rośliny synantropijne (z języka greckiego “razem z człowiekiem”), które przystosowały się do życia w środowisku silnie przekształconym przez człowieka. Najczęściej widzieliśmy w nich chwasty i planując miejskie ogrody zastępowaliśmy je gatunkami, które miały w naszym odczuciu bardziej reprezentacyjny charakter. Gilles Clément, francuski ogrodnik i projektant zieleni nazywa miejskie chwasty “trzecim krajobrazem” i jest adwokatem odrzuconych gatunków, przypominając o ich naturalnym pięknie i rzeczywistej funkcji, którą spełniają w miejskich systemach.

Rezyliencja, jako filozoficzny i polityczny koncept jest ważna, bo dotyczy miast, w których ogółem żyje ok. 3,5 miliarda ludzi. Prognozy demograficzne wskazują, że do końca 2050 roku liczba ta ulegnie co najmniej podwojeniu, co oznacza że ponad 75 % ludzkiej populacji będzie zamieszkiwać tereny zurbanizowane. Planowanie ich nie możemy zostawić na ostatnią chwilę, a przy każdej decyzji związanej z rozwojem miasta musimy myśleć o przyszłych funkcjach oraz zagrożeniach, ale także pragnieniach i aspiracjach jego mieszkańców.

Katarzyna Roj – kuratorka, redaktorka książek o dizajnie, autorka wielu tekstów na temat kultury materialnej. Prowadzi program galerii Dizajn BWA Wrocław – w jego ramach propaguje wiedzę o projektowaniu odpowiedzialnym społecznie, nadkonsumpcji oraz sposobach adaptacji dizajnu do zmian klimatu. Koordynuje tam również długofalowy projekt Żyjnia – połączenie przestrzeni społecznej oraz miejskiego sanatorium. Obecnie przygotowuje wystawę poświęconą projektowaniu rezyliencji oraz regeneracji środowisk zniszczonych przez działalność człowieka oraz pracuje nad cyklem wykładów pt. „Słowniczek dla projektantów i osób zainteresowanych poprawą życia na ziemi”.

 

 

Powiedz o tym innym!

Chcesz zmienić widok?

Projektujesz i chcesz wesprzeć Wrocław swoim talentem? A może jesteś przedsiębiorcą
i czujesz, że Twój widok trzeba zmienić?

Skontaktuj się z nami